poniedziałek, 27 stycznia 2014


Podczas zeszłorocznej gali Survivor Series, Roman Reigns pobił rekord w ilości wyeliminowanych zawodników w tradycyjnym 5 on 5 elimination Tag Team matchu. Wczorajszej nocy na Royal Rumble wyeliminował On 12 zawodników jednocześnie ustanawiając nowy rekord w ilości wyeliminowanych zawodników podczas Royal Rumble matchu, który wcześniej należał do Kane'a i liczył 11 zawodników.
Do 12 wyeliminowanych zawodników zalicza się dwóch pozostałych członków The Shield. Dean Ambrose próbował wyeliminować Reignsa podczas gdy ten pozbył się z ringu innego zawodnika. Dużo mówiło się o rozpadzie The Shield właśnie na tym PPV. Nieoficjalnie wiadomo, że był to właśnie ten moment. Na dzisiejszym RAW dowiemy się, czy stajnia będzie nadal funkcjonowała, czy dojdzie do ostatecznego rozpadu. Cały feud miałby doprowadzić do Triple Threat Matchu na Wrestlemanii, gdyż Reigns nie wygrał Royal Rumble matchu zostając jako ostatni wyeliminowany przez Batistę.

Nie ukrywam, że jestem niesamowicie zawiedziony tym PPV, które otworzyło nam "drogę do Wrestlemanii XXX". Liczyłem na pozytywne zaskoczenie, ale WWE postanowiło pójść na łatwiznę i dało zwyciężyć Batiście. Nie liczyłem na wejście Daniela Bryana z numerem 30 ani na jego zwycięstwo w tym matchu. Jestem wielkim fanem Reignsa i chciałem, aby to właśnie On wyrzucił Batistę przez górną linę. Byłem załamany, ale trzeba żyć dalej i musimy czekać na RAW, gdzie wszystko powinno się wyjaśnić. Boli mnie jednak fakt, że był to Batista, a nie ktoś inny. Wyczekiwałem do ostatniego numeru powrotu Chrisa Jericho oraz MVPego, który chyba ostatecznie podpisał kontrakt z TNA. Brakowało mi tu powrotów, bo ostatecznie dostaliśmy tylko dwa: Sheamus oraz Kevin Nash.

Walka Daniela Bryana oczywiście na +, gdyż obaj zawodnicy pokazali się z jak najlepszej strony i dali nam naprawdę dobry pojedynek. Nie wymagałem niczego więcej, bo właśnie on uratował całe PPV, które wypadło w moich oczach strasznie źle. Nie mam pojęcia co stanie się z Danielem Bryanem podczas Road to Wrestlemaniia, ale jeżeli wierzyć plotkom to zmierzy się On z Sheamusem po raz 3 na największej gali roku.

Brock Lesnar vs The Big Show... zbyt krótki... nawet nie wiem jak to opisać, gdyż właśnie od tego pojedynku odechciało mi się oglądać całe PPV. Niecałe dwie minuty akcji. Wiadomo, Lesnar miał wygrać w przekonujący sposób, aby być wiarygodnym rywalem dla Undertakera, ale nie w taki sposób... Kilka uderzeń krzesłem, K.O Punch,  F5, koniec pojedynku...

John Cena vs Randy Orton - nie powiem, że był to najgorszy pojedynek, bo obaj dali dobre show lecz musieliśmy na nie trochę poczekać. Wszystko kończy się po interwencji Wyattów i RKO Ortona. Wiadomo już, że kolejne plotki się potwierdzają- Cena vs Wyatt na Wrestlemanii XXX. Nie mam nic przeciwko, jeżeli feud pójdzie po myśli fanów to myślę, że poziomem walki nikt nie będzie się martwił. 

Wisienkę na torcie zostawiłem na ostatnią chwilę- New Age Outlaws nowymi mistrzami TT. Od tego momentu byłem bardzo szczęśliwy, ponieważ mój najlepszy Tag Team(ery attitude, tuż obok Usos) po raz kolejny dostał możliwość wykazania się. Spotykałem się z opiniami: "Dlaczego te stare dziadki dostały pasy TT?!". Według mnie głupie stwierdzenie, jednakże szanuję Wasze zdanie. Boli mnie fakt, że niektórzy nie mają szacunku dla New Age Outlaws. Uważam, że w pełni zasługują na tytuły- dobrzy w ringu mimo swojego wieku no i oczywiście ich Mic-skill. Są over z fanami i potrafią pokazać co to jest dobre show. Potrzymają tytuły zapewne do Wrestlemanii, gdzie stracą pasy w pojedynku z braćmi Uso.

0 komentarze:

Prześlij komentarz